... gdy nikt nie widz,i wszystkie koty poprzez tajemne wejście w naszej piwnicy (przez piec), zjeżdżają do swojej tajemnej bazy pod ziemią i mają tam full wypas różnych sprzętów - takich jak gry telewizyjne, rowery i cały dzień spędzają na zabawie. Tłumaczyłem sobie tak odejście mojego kota, przejechanego przez samochód (oczywiście rodzice mi tego nie powiedzieli). Raz nawet chciałem się dostać do tej krainy i wszedłem do pieca. Efekt? Cały w popiele.
A oto moje argumenty potwierdzające istnienie kociego klubu.
1. Kot włażący do piwnicy, po czym pojawia się na balkonie
Moje wyjaśnienie:
Kot poszedł się zabawić do "tajemnego klubu", po czym teleportował się na balkon. Za dużo "Star Treka".
Prawda (mi nieznana):
Kot wchodził do piwnicy łapać myszy, po czym wychodził przez okienko do zsypu węgla i właził na balkon aby tam go wpuścić.
2. Zaginięcie mojego kota
Moje wyjaśnienie:
Kot poszedł się zabawić, ale strasznie mu się tam spodobało, więc został.
Prawda (mi nieznana):
Kota rozjechał pan Józek.
Poza tym uchylone drzwiczki od piecyka (moja mam zawsze tak zostawiała, a ja nie wiedziałem) i inne koty w piwnicy (mieliśmy dużo myszy, więc przychodziły przybłędy "pomóc" naszemu kocurkowi).
W końcu w wieku 8 lat babcia się "wygadała" i dowiedziałem się o śmierci kotka. I dzięki temu przestałem wierzyć w podziemny koci świat.