Jak byłem mały, ktoś z rodziny opowiedział mi historię o gospodarzu, który w Wigilię podsłuchał rozmowę swoich koni i jeden z nich powiedział mu, że następnego dnia będą go wieźć na cmentarz. Gospodarz się tak przejął, że umarł. Przez kilka następnych lat starałem się zasnąć przed północą w Wigilię, bym nie usłyszał jak gadają zwierzęta. Jak trochę podrosłem, to sprawdziłem czy gadają i okazało się, że moje chomiki (które wtedy miałem) nic nie mówią, nawet kot i pies siedzieli cicho.
autor: LED Monk | 3 stycznia 2008