Mieszkałam w górniczym miasteczku, gdzie się zdarzały tąpnięcia na kopalniach. Kuzynostwu wmawiałam, że to duchy... Wierzyli, a ja zawsze potrafiłam te wstrząsy "przewidzieć". Zwykle po jednym były kolejne w przeciągu kilku dni - ot i cała filozofia...
autor: Anonim | 22 października 2008