Jak byłam mała, nagle przestałam wierzyć w istnienie życia po śmierci, w niebo, piekło... zaczęłam płakać, że nie chcę jeszcze umierać, bo po śmierci nie ma nic. Mama z babcią uspokajały mnie cały dzień... Musiały mówić mi, że będę żyła jeszcze długo, długo i szczęśliwie, a potem - jeśli będę grzeczna - pójdę do nieba. Znowu zaczęłam płakać, bo niebo z moich wyobrażeń wydawało mi się cholernie nudnym miejscem - tylko anioły i chmury.
autor: mychaha | 23 września 2007