Jak byłem mały, to myślałem, że Franek Kimono jest drugim największym fighterem świata po Bruce Lee. Za granicą strasznie się dziwiłem, że nikt o nim nie słyszał, więc z wielkim przekonaniem tłumaczyłem wszystkim, że w Polsce jest taki wielki mistrz karate. Na podwórku byłem jedynym chłopakiem, który nie chciał być Brucem Lee tylko Frankiem Kimono.
Dziś już jestem duży i wiem, że przed Frankiem jest jeszcze Chuck Norris...