Pamiętam jak byłem pierwszy raz w wesołym miasteczku z prawdziwego zdarzenia, było to w Niemczech. Rodzice wsadzili mnie wraz z bratem do takiego samochodziku, którym się jedzie przez "safari", oczywiście po szynie. Niestety ja byłem przekonany, że jak zakręcę kierownicą w złą stronę, to samochodzik wyskoczy z szyny i się rozbijemy! Do dzisiaj pamiętam moje przerażenie jak przejeżdżając obok przepaści kurczowo ściskałem kierownicę i starałem się jechać prosto. Horror...
autor: alfsch | 26 października 2007