Jak ja byłem mały, to na dwójce od rana do popołudnia leciały obrady sejmu.
Mama wytłumaczyła mi, że to takie posiedzenie baranów.
Później przez pare dni siedziałem, oglądałem i szukałem baranów.
Pytałem się mamy kiedy się te barany pokażą, a ona tylko się śmiała.
No cóż, ja prawie dorosłem a barany zostały.
A teraz doszły jeszcze kaczki.