Jak byłam mała, to myślałam, że za mną stoi jakiś duch i mnie obserwuje. Jak się odwrócę, on mnie zabije...
autor: EwuŚka | 24 października 2010Gdy byłam dużo mniejszą dziewczynką, niż teraz, to jak wiekszość ludków w tym wieku, byłam święcie przekonana o istnieniu krasnoludków. Za to, już raczej jak mniejszość, nie dopuszczałam do siebie możliwości istnienia tak potwornych stworzeń, jak WILKI. O nie!!! Według mnie był to tylko wymysł dorosłych do straszenia dzieci grzecznych inaczej.
autor: Gocha | 5 października 2010Jak byłem mały, to myślałem, że o północy, kiedy już spałem, biją wielkie dzwony i w pokoju pojawiają się duchy.
autor: Damian | 11 sierpnia 2010Jak byłem mały, często widywałem jakieś postacie, duchy, stwory i byłem święcie przekonany, że wszyscy inni też to widzą, że to zupełnie normalne. Okazało się, że nie!
autor: destroyer | 29 lipca 2010Jak byłam mała, myślałam, że pod łóżkiem mieszkają małe białe czarownice, które tańczą trzymając się za ręce i wciągają pod łóżko gdy tylko dostrzegą zwisającą z góry kończynę. A moja siostra wmawiała mi, że w muszli klozetowej mieszka potwór i kiedy siedzi się za długo, to on też wciąga do środka. Udawałam, że jej nie wierzę, ale zawsze po spuszczeniu wody szybko uciekałam z toalety.
autor: Agata | 3 lipca 2010Jak byłam mała, zakradałam się do sypialni rodziców, aby z nimi spać. Myślałam, że ich pokój jest strzeżony przez Długie Koty (cienie "rozciągniętych", czarnych kotów, które były przy drzwiach). Koty zerkały na boki, gdy odwracały wzrok przebiegałam szybko przez drzwi do łóżka rodziców i przez całą noc nie patrzyłam na Długie Koty. Byłam też przekonana, że na dzień koty chowają się w wielkiej szafie rodziców.
autor: Zuzu | 1 czerwca 2010W latach siedemdziesiątych były pralki z dość dużymi prostokątnymi światełkami. Jedno było czerwone, a drugie zielone, które sygnalizowały pracę urządzenia. Długo myślałam, że tam mieszkają krasnoludki, a światełka to okna i mają tam takie kolorowe abażury. Wpatrywałam się w te światełka i wyobrażałam sobie jak oni mogą mieć w domu. Zawsze czekałam, że może któryś wyjrzy przez to okienko.
autor: AC | 21 maja 2010Jak byłam mała, to myślałam (byłam pewna!), że pod wszystkimi meblami wypoczynkowymi ukrywa się pirat i kiedy tylko ktoś usiądzie, w ułamku sekundy wysuwa rękę i hakiem ucina temu komuś nogę! Ze strachu przez wiele lat dbałam o to, żeby nigdy w życiu nie znaleźć się zbyt blisko łóżka, sofy czy fotela. A dostawałam się na nie tylko skacząc z dalekiego rozbiegu. Przed wizytą każdych gości - kiedy takie cyrki ze skakaniem w dal nie były wskazane - wsuwałam pod te meble pieniądze, na przebłaganie pirata, żeby nie ucinał mi nogi przy gościach, a po skończonej imprezie zabierałam te pieniądze jakąś ciupagą - w końcu mógł się wkurzyć, że je zabieram i uciąć rękę.
autor: M | 14 maja 2010Jak byłam mała, to myślałam, że pomniki to zaklęci w kamień ludzie, którzy zrobili coś złego... I że kiedyś ich kara minie i ożyją... Moje największe obawy i lęki budził pomnik 4 śpiących. Zawsze jak stałam na przystanku z mamą, to mocno ją ściskałam, bo bałam się, że się obudzą i mi ją porwą. I pomnik przy porcie praskim... Prawdę mówiąc do tej pory jak patrzę na ten pomnik, to mam lekki dreszczyk na plecach.
autor: aś | 19 kwietnia 2010Jak byłam mała, to myślałam, że pod moim łóżkiem mieszka potwór. Zawsze jak zgaszałam światło, to potem centralnie wskakiwałam do łóżka, aby nogi nie były za blisko łóżka, bo bałam się, że potwór mnie wciągnie za nogi. Albo jak leżałam i nieświadomie mi ręka opadała z łóżka, to nagle szybko zabierałam ją z powrotem i owijałam się szczelnie kołdrą. Do dziś mam niekontrolowany odruch wciągania ręki na łóżka, gdy spadnie z niego.
autor: Mania23 | 11 kwietnia 2010