Jak byłem mały, to mówiłem, że dany przedmiot był: kuloodporny od wody lub kuloodporny od ognia.
Łatwo się domyśleć co te terminy oznaczają.
Mój kuzyn jak był mały myślał że pachwina to taka inna nazwa pachy i któregoś dnia podniósł rękę do góry z okrzykiem "Eksponuję swoją pachwinę!"
autor: Tiktak | 6 maja 2010Jak miałam około 4 latka, myślałam, że wszyscy ludzie są lalkami i kierują nami wielkie olbrzymy, które mieszkają 'w chmurach'.
autor: MikA | 4 marca 2009Kiedy byłem mały, pomieszkiwałem w Niemczech i pewnego razu wracając do Polski, stojąc na granicy, zobaczywszy, że celnicy mają karabinki i pistolety rozpłakałem się i płacząc zapytałem mame: "Mamo, a Polacy nas zabiją za to, że jesteśmy Niemcami?". Wielkie zdziwienie wywołała u mnie informacja, że jestem Polakiem...
autor: KAM1L | 26 października 2007Jak byłem mały, to myślałem,
że cały świat to wielka bajka
(w której każdy pisze swoją opowieść i się to sprwadza !!)
Gdy moja mama była mała, myślała, że samoloty robią chmury.
autor: Zosia | 12 września 2010Kiedy byłam mała (miałam na pewno mniej niż 4 lata), umiałam już oczywiście bardzo dobrze mówić, ale miałam okropny kompleks, że nie umiem rozmawiać. Chodziło mi o mówienie takim specjalnym dorosłym tonem, który jak sądziłam nie służył do prostej komunikacji, tylko był pewnego rodzaju grą uprawianą przez dorosłych w sobie tylko wiadomym celu. Na podwórku za domem ćwiczyłam tą umiejętność (chodziło o długie przemowy wymawiane specjalnie modulowanym tonem i pełne szczególnie napełniających mnie zachwytem słówek typu: prawda, tego, oraz yyy i eee pomiędzy wyrazami) i bardzo się zawstydziłam jak kiedyś sąsiadka zaczęła się śmiać podsłuchując mnie przez siatkę.
autor: Pyris | 20 grudnia 2008Jak byłem mały, myślałem, że jak ktoś ma raka, to że w brzuchu siedzi mu rak i tnie swoimi szczypcami wnętrzności i dlatego ludzie umierają.
autor: geru | 15 listopada 2007Kiedy byłam mała zobaczyłam w sklepie na regale ze słodyczami małe płaskie opakowanie. Była na nim narysowana truskawka, więc od razu wrzuciłam ją do koszyka. Kiedy pani skasowała już mięsko, po które wysłała mnie mama, wybuchła śmiechem i schowała to małe opakowanko pod ladę i powiedziała, że nie jest to raczej dla mnie. Ja oczywiście wybuchłam krzykiem, że to najlepsze cukierki, kolega mnie nimi kiedyś poczęstował.
- Ty, patrz, to dziecko miało prezerwatywy - powiedziała nagle pani do swojego znajomego/męża/chłopaka/... i z trudem powstrzymywała śmiech. Pani po długiej kłótni o "cukierki" dała mi opakowanie dropsów...
Gdy byłam mała i oglądałam Johnny'ego Bravo, to bałam się jego wyrazu twarzy ''bez ust''.
autor: gusi33k | 22 stycznia 2011