Jak byłam mała... to wierzyłam, że zabawki są w pewien specyficzny sposób "ożywione" Np. że mają uczucia, odczuwają ból. Kiedy przychodziłam do domu z nowym misiem czy lalką, to zawsze przedstawiałam nowego przybysza reszcie zabawek albo zawsze tuliłam zabawki kiedy upadły i bałam się czy nic im się nie stało.
autor: Aga | 21 sierpnia 2008Jak byłam mała, to zawsze chciałam się poprawnie wyrażać. Uparcie i z całą determinacją twierdziłam, że nie mówi się, że ktoś sepleni, tylko że SOBIEpleni...
autor: Anonim | 21 sierpnia 2008Kiedy byłam mała to nie mogłam pogodzić się z faktem iż moja młodsza siostra obchodzi urodziny wcześniej niż ja! Ona jest z kwietnia a ja z maja. "Jak to tak? Ona jest 5 lat młodsza i ma pierwsza urodziny?!" Na nic zdawały się tłumaczenia, że to nie o miesiąc chodzi.
autor: Aga | 20 sierpnia 2008Jak byłam mała, myślałam, że ślimak w swojej muszelce ma taki prawdziwy domek, jak ludzie, że wychodzi z niej tylko by przetransportować w inne miejsce siebie i swoją rodzinę, która żyła razem z nim tam w środku.
Któregoś razu moja ciekawość wzięła górę i postanowiłam zobaczyć jak one sobie tam żyją... Nie chciałam wystraszyć ani przeszkadzać ślimaczkom, więc najpierw otworzyłam pustą muszlę. Niestety nikogo ani niczego tam nie zastałam, ale wytłumaczyłam to sobie, że pewnie się ślimaki wyprowadziły do innego domu. Następne podejście zrobiłam już do zamieszkałej skorupki... i przeżyłam wielkie rozczarowanie - żadnych krzesełek, żadnej lodówki, żadnego ślimakowego łóżeczka!
Jak byłam mała, to myślałam, że ludzie w kościele śpiewają "stańmy wszyscy jednym kołem i uderzmy przednim czołem" i się zastanawiałam gdzie może być tylne. Byłam całkiem duża jak się dowiedziałam, że to jest "przed Nim czołem".
autor: Koza | 20 sierpnia 2008W wieku kilku lat dla mnie wyznacznikiem kończącego się i rozpoczynającego się nowego dnia był po prostu sen. Wydawało mi się, że dany dzień będzie trwał dopóki nie pójdę spać.
autor: Loona | 20 sierpnia 2008Kiedyś bawiąc się ulubionymi zabawkami mama poinformowała mnie, że leci 'Ulica Sezamkowa'. Pochłonięta zabawą odpowiedziałam: "później mamusiu obejrzę... teraz jestem zajęta". Po czym mamusia spędziła bite 2 godziny tłumacząc mi, że jest coś takiego jak z góry ustalona ramówka telewizyjna i za 30 min. już 'Ulicy Sezamkowej' nie obejrzę. Nie mogłam tego za żadne skarby zrozumieć... No bo jak to? Przeciez telewizor był wyłączony. Wydawało mi się, że to działa jak wideo - wyłączając robię stop, a kiedy ponownie włączę, będę mogła oglądać od momentu kiedy skończyłam.
autor: Loona | 19 sierpnia 2008Jak byłam mała, to myślałam, że rzeka i Wisła to to samo, więc mówiłam "Wisła Odra, Wisła Tamiza, Wisła Wisła", dopiero w szkole ku mojemu wielkiemu zdziwieniu odkryłam, że Wisła to wyłącznie własna nazwa.
autor: Loona | 19 sierpnia 2008Jak byłam mała, to myślałam, że za każdym razem gdy w teledysku pojawia się inna scenka, choćby sekundowa, to wykonawca przebiera się, żeby ten kawałek zaśpiewać. I tak w kółko.
Dziwiło mnie skąd oni maja tyle sił na to...
Jak byłam mała, codziennie rano, gdy nie chciałam wstawać, mama mówiła do mnie "Poleż sobie jeszcze te 5 minut żeby wciągnąć żółtko (jak kurczaczki)". Leżałam wtedy przez 5 minut prosto, nie ruszając się, bo byłam przekonana, że tak właśnie robią kurczaki.
autor: Paulinchen | 18 sierpnia 2008