Jak byłem mały, to myślałem, że jak zamykam oczy, to się robi wszędzie ciemno.
autor: cinek | 23 września 2007Babcia, kiedy byłem niegrzeczny, straszyła mnie poprawczakiem. Często chodziliśmy Świdnicką we Wrocławiu. Do dziś, kiedy myślę o poprawczaku, mam jego takie wyobrażenie przed oczami:
http://wroclaw.hydral.com.pl/foto/20/20027.jpg
Jak byłam mała i płakałam z jakiegoś powodu, to często siadałam na kanapie przy oknie tak, że nogi zwisały mi między ścianą, a kanapą. Myślałam, że jeśli do tej dziury wpadną 3 łezki, to spełni się moje marzenie.
autor: amaZona | 23 września 2007Mi też wydawało się, że ja i mój dom jesteśmy złączeni niewidzialnym sznurem. Podporządkowywałem swoją drogę tak aby nie poplątać sznura i zachowana była linia w miarę niezagmatwana(nie przechodziłem m.in pod słupami telegraficznymi). Jeśli zdarzyło się, że gdzieś się "zaplątałem" było trzeba niestety wracać, a następnie dopiero wtedy można było udać sie do domu!!!
autor: vilentar | 23 września 2007Jak byłem mały, to myślałem, że jestem normalny.
autor: Elw | 22 września 2007Jak byliśmy mali, mama mówiła nam, żeby nie robić za głośno radia, bo "pan nakrzyczy". I rzeczywiście: gdy gwałtownie przesuwaliśmy suwak do samego końca, był ryk tak niesamowity i przy tym nieywraźny, że uciekaliśmy z siostrą w popłochu przed tym panem w radiu. Mama musiała przychodzić i sama wyłączać radio; my już byliśmy w drugim pokoju cali wystraszeni. Potem długo baliśmy się wejść do pokoju z radiem.
autor: konradk | 22 września 2007...że nigdy nie śpię, w końcu nigdy nie widziałam siebie śpiącej.
autor: Anonim | 22 września 2007Jak byłem mały, myślałem, że od urodzenia "ciągnie" się za mną niewidzialny sznur, przywiązany z jednej strony do mojego domu, a z drugiej do mnie. Za każdym razem gdy przechodziłem pod zjeżdżalnią albo drabinkami na placu zabaw to musiałem wrócić tą samą drogą, by ten sznur się nie zaplątał. Tak samo jak zjeżdżałem windą, to później nie mogłem wejść po schodach tylko musiałem tą windą wjechać z powrotem. A to wszystko po to, żeby moje życie nie było poplątane...
autor: Krzyś | 22 września 2007A ja myślałam, że zamiast mózgu w głowie siedzą małe krasnoludki a myślimy dzięki temu, że podkładają nam one kartki ze słowami. I zawsze zastanawiało mnie, jak to jest, że udaje im się tak szybko te kartki podkładać:)
autor: Boska | 22 września 2007