Będąc mała, sądziłam, że ci wszyscy ludzie, którzy mówią w innym języku, tak naprawdę w myślach wszystko sobie tłumaczą na polski i za nic nie mogłam zrozumieć idei bycia obco(nie-polsko)języcznym.
autor: Iza | 5 listopada 2007Gdy byłam mała i oglądałam bajki Disneya, akcja czasami przenosiła się na cmentarz. Cmentarze były tam z reguły udekorowane nagrobkami z napisem R.I.P (Rest In Peace). Niestety ja, w swej naiwności, byłam przekonana, że wobec tego 'RIP' to po angielsku 'grób'.
Swoją drogą wyobraźcie sobie, idąc tym tropem, polski cmentarz, gdzie na każdym nagrobku widnieje napis 'GRÓB'... Tak tylko, w razie jakby ktoś nie zauważył.
Gdy byłem mały, bardzo ciekawił mnie język rosyjski, a konkretnie te dziwne zależności w pisowni - wiedziałem, że literka 'B' oznacza nasze 'W', 'C' to polskie 'S' itd. Poza tym, wydawało mi się, że wszystkie kreskówki emitowane na kanale "Cartoon Network" są produkcji rosyjskiej. Najbardziej lubiłem bajkę o marynarzu imieniem Popeye. Myślałem, że to słowo "Popeye" jest zapisane po rosyjsku, więc próbowałem przetłumaczyć je na język polski. Niestety, nie wiedziałem jakie są polskie odpowiedniki liter 'P','O','E' - wiedziałem natomiast, że 'Y' to nasz dwuznak 'CZ'. I gdy tylko na ekranie pojawiał się napis "Popeye", mówiłem, że zaczyna się kreskówka "Popecze". Dodatkowo, z czasem "Popecze" zamieniło się w "Popesze", gdyż to słowo było łatwiejsze do wymówienia.
Mało tego - gdy w "Cartoon Network" zapowiadano jakąś bajkę, na ekranie pojawiały się dwie różne godziny emisji (np. 16:00 i 17:00), w tym drugim przypadku z dopiskiem 'UK'. Wydawało mi się, że dana kreskówka na całym świecie wyemitowana zostanie o 16:00, a tylko na Ukrainie o godzinę później. Oczywiście teraz wiem, że skrót 'UK' nie oznaczał Ukrainy, lecz United Kingdom... Jednak w dalszym ciągu zastanawiam się, dlaczego akurat tam było przesunięcie czasowe...
Jak byłem mały (6 lat) to chciałem przetłumaczyć sobie moją ulubioną książeczkę z rosyjskiego na polski. Na końcu jakiegoś kalendarzyka miałem co znaczą poszczególne literki w cyrylicy. Zacząłem literka po literce "tłumaczyć" poszczególne wyrazy. Zabrało mi to dużo czasu (cierpliwy bylem). Po zakończeniu tłumaczenia zabrałem się ochoczo do czytania "polskiego tekstu". I tu okazało sie, że wyszły mi same bzdury. Poszedłem do mamy poskarżyć się na kalendarzyk, że coś z nim poknocili, a mama mi powiedziała, ze takie tłumaczenie nic nie da - trzeba się uczyć całych wyrazów. Zraziłem sie do języków obcych na ładnych parę lat.
autor: sky_ | 30 października 2007Jak byłem mały (w czasach PRLu), to byłem święcie przekonany, że na świecie jest tylko język polski i język obcy. Na dodatek byłem święcie przekonany, że chcąc przetłumaczyć coś z polskiego na obcy, wystarczy czytać polskie wyrazy na wspak. Potem przyszły czasy video i kaset VHS - i już wiedziałem, że jest więcej niż tylko jeden język obcy.
autor: mielony | 30 października 2007Kiedyś odrabiałem lekcje z polskiego. Była to jedna z pierwszych klas podstawówki. Mama zapytała się mnie o właśnie napisane słowo. Dlaczego "królik" pisze się przez "ó". Powiedziałem, że dlatego bo wymienia się na "zając".
autor: Szymo | 28 października 2007Jak byłam mała to myślałam że duże "E" piszę sie dodają nieskończenie wiele kresek do środka "E"
autor: Arliannka | 28 października 2007Jak byłam mała, to myślałam, że są tylko 2 języki - polski i obcy. Potem trochę podrosłam i dzięki siostrze słuchającej amerykańskich boysbandów nauczyłam się rozpoznawać język angielski. A więc od tej pory uważałam że na świecie jest język polski, angielski i obcy.
autor: Ducholuszka | 27 października 2007Kiedy byłem mały, kombinowalem jak by tu się nauczyć angielskiego, ale tak sprytniej niz inni... Więc odnajdywałem prawidłowości między np. słowami 'cat' i 'kot', uznając, że 'c' zawsze oznacza polskie 'k', 'a' = 'o', a 't' jest stałe. Więc uznałem, że moje imię po angielsku musi być "COmil".
autor: kam1l | 26 października 2007Jak byłam malutka, nie wiedząc cóż to za słowo, którym rodzice się tak często posługują, zaczęłam je śpiewać. Oparłam się o tył krzesła i kiwając na bok główką i wymachując nóżkami w tą i tamtą, nuciłam melodyjnym głosem: "Kur... mać, kur... mać, kur... mać kur... mać..." W dodatku byłam u cioci.
autor: leijdus | 25 października 2007