Jak byłam mała, oglądając TV z rodziną, byłam święcie przekonana że im mocniej będę się patrzeć w ekran, to w końcu, stopniowo, tylko ja będę wiedzieć co się na nim dzieje.
autor: Sonjek | 24 września 2007Jak byłem mały, to byłem przekonany i nawet się kłóciłem z kolegami na podwórku, że rolę Johna Rambo gra on sam i w ogóle jest to film biograficzny.
autor: shugar | 24 września 2007Jak byłem mały, to myślałem, że daną rolę w filmie gra zawsze ten sam człowiek. Również, gdy jest to np. film biograficzny i widzimy bohatera zarówno jako dziecko, dorosłego i staruszka.
Zawsze podziwiałem aktorów i ekipę filmową, że poświęcają kilkadziesiąt lat na nagranie jednego filmu.
Zrozumiałem, że coś jest nie tak, gdy zauważyłem, że sceny z dzieciństwa czasem nie są czarno-białe, a powinny być, bo wtedy jeszcze nie było kolorowych filmów...
Jak miałam około 8 lat, bardzo lubiłam oglądać pewien serial. Podobał mi się jeden aktor grający w nim i dlatego któregoś razu pocałowałam telewizor (ale wydawało mi się, że całuję tego aktora i on o tym wie), a potem myślałam, że jestem w ciąży. Na szczęście nikomu o tym wtedy nie powiedziałam. Teraz się z tego śmieję, ale wtedy bardzo mnie to zestresowało, bo nie wiedziałam, jak wytłumaczę się mamie.
autor: Ania | 24 września 2007Kiedy byłem mały, uwielbiałem oglądać reklam i raz leciała reklama Jacobs. Tekst reklamy brzmiał mniej więcej tak:
- Czy czujesz ten zapach ?
A ja pociągnąłem nosem i z tekstem do TV:
- Nie, nic nie czuję.
Jak byłem mały, to myślałem że, "the end" to najlepszy aktor na świecie, gdyż występował w każdym filmie.
autor: Transformator Leśny | 24 września 2007Jak byłem mały, to myślałem, że jak wyjdę z domu podczas oglądania filmu w telewizji, to film na mnie będzie czekał po powrocie i będę mógł oglądać go od momentu na którym skończyłem.
autor: MF | 24 września 2007Moje największe rozczarowanie z dzieciństwa - kiedy dowiedziałam się, że Winnetou grał francuski aktor, a film kręcono w Jugosławii.
autor: guszka | 24 września 2007W młodości byłem zatwardziałym miłośnikiem filmów, zwłaszcza tych tanich amerykańskich produkcji wojennych. Byłem święcie przekonany, że to wszyskto dzieje się naprawdę. Nie dziwiło mnie to, że np. w filmach o wojnie we Wietnamie ginie tylu Wietnamczyków. Byłem już uświadomiony o tym, że ludzi ze "skośnymi oczami" jest bardzo dużo na świecie, a więc wszystko, jeśli można to tak ująć, było w "normie". Moje podejrzenia wzbudziły się dopiero wtedy... gdy w dwóch filmach zginął ten sam bohater.
autor: lorak | 24 września 2007Jak byłam mała, to myślałam, że jak wyłączam telewizor, to w tym czasie nic nie leci.
autor: Anonim | 23 września 2007