Kiedy byłam mała, byłam święcie przekonana, że moje zabawki żyją, ale nie mogą mi tego pokazać.
Często siadałam w pokoiku i szeptałam: "ja wiem, że żyjecie, mrugnijcie chociaż oczkiem, ja nikomu nie powiem!" I siedziałam tak godzinami.
Albo przez chwilę starałam się siedzieć nieruchomo, po czym nagle szybko odwracałam głowę do mioch zabawek, sądząc, że je "zaskocze", nie zdążą znieruchomieć i zobaczę jakiś ruch. Kiedy niczego nie zauważałam, tłumaczyłam sobie, że one wyczytały w moich myślach, że chcę się odwrócić albo że zrobiłam to nie dość szybko. Bo przecież żyły! Tego byłam pewna!...