Jak byłam mała, to myślałam, że penis to około 1-metrowy wąż zwijany w rurkę i zawsze jak mój tata albo dziadek się o coś potknęli, to sobie myślałam: "pewnie zapomniał zwinąć siusiaka!"

Myślałam, że jesli będę długo kopać łopatą w ziemi, to bez wątpienia dokopię się do środka ziemi, jeśli nie w ogóle na drugą stronę. Nie do pojęcia było dla mnie wtedy: w którą stronę będzie mnie ciągnęła grawitacja?

Jak byłam mała, to myślałam, że dziecko powstaje wtedy, kiedy kobieta je dużo ziemniaków i z nich się ono formuje w brzuchu.

Jak byłem mały, to byłem przekonany przez pewien czas, że jestem jedynym dzieckie (ba! facetem!) na świecie, który wpadł na pomysł, że sikając nie trzeba opuszczać spodni do kostek, tylko można wystawić samego dżona. Jak wielki był mój zawód, gdy okazało się, że jednak to nie mój patent.

Jako dziecko myślałam, że tylko ja, jedna jedyna mam coś tak wspaniałego jak ślina. Przez jakiś czas czułam się dzięki temu jak ktoś niezwykły i wyjątkowy.

Myślałam, że z "bazich kotków" faktycznie wyrastają małe kotki...

Jak byłam mała, myślałam, że żywopłot to jest płot z krzewów, które żyją i mogą się przemieszczać, a co gorsze - złapać kogoś, kto się próbuje przez te krzaki przedrzeć. Dla mnie to było logiczne: żywy płot - żywopłot.

Jak byłam mała, to myślałam że deszcz to siuśki aniołków i świętych z nieba. Dlatego zawsze gdy padał deszcz i wracałam do domu, to dokładnie się myłam...

Jak byłam mała, to myślałam, że osoba, która nosi okulary po ich zdjęciu z nosa widzi wszystko w czarnym kolorze.

Jak byłam mała, to myślałam, że kiedy mocno pada, to leje jak SCEBRA, choć nie miałam pojęcia, co to ta scebra jest.