Jak byłam mała, to myślałam, że penis to około 1-metrowy wąż zwijany w rurkę i zawsze jak mój tata albo dziadek się o coś potknęli, to sobie myślałam: "pewnie zapomniał zwinąć siusiaka!"
autor: Silvia | 21 czerwca 2009Jak byłam mała, to myślałam, że w ciążę zachodzi się od połączenia śliny kobiety i mężczyzny, np. poprzez wspólne lizanie loda.
Odpowiedzialną za to myślenie jest telenowela - w jednym z odcinków główna bohaterka i jej wybranek lizali jednego loda i wkrótce po tym wyszło na jaw, że ona jest w ciąży.
Moja teoria na temat tego skąd się biorą dzieci opierała się na tym, że byłam świadoma, że mamusia nosi dziecko w brzuszku, a później wychodzi na świat przez... (jeśli tego nie wiecie, to poczytajcie sobie na wiki). Zagadką pozostawało dla mnie jak dziecko pojawia się w brzuszku. Sądziłam więc, że kiedy kobieta chce mieć dziecko, to dostaje od lekarza tabletkę-nasionko, po zjedzeniu której rośnie dzidziuś.
autor: Anonim | 20 czerwca 2009Kiedyś myślałam, że penis służy tylko do siusiania, a jądra do... no... załatwiania tej drugiej rzeczy.
autor: Mała | 20 czerwca 2009Jak byłem mały, zastanawiałem się co w słowach "wziął chleb, dzięki Tobie składając" dzięki mnie złożył.
autor: Xormen | 19 czerwca 2009Będąc w zerówce moja siostra myślała, że na liście alfabetycznej osoby ułożone są wg tego, kogo pani najbardziej lubi. Martwiła się, że jest tak daleko (nazwisko na T). Jej teoria legła w gruzach, kiedy w podstawówce najgorszy łobuz w klasie miał pierwszy numer w dzienniku.
autor: Bubu | 18 czerwca 2009Ledwie nauczywszy się czytać, odcyfrowałam z niemałym trudem napis na butelce szamponu: "Head and Shoulders" i byłam wielce oburzona, że w reklamach nie umieją czytać i wymawiają to niepoprawnie.
autor: Bubu | 18 czerwca 2009Myślałam, że prezerwatywy są przepuszczalne, tzn. że na czubku mają dziurkę czy coś w rodzaju sitka. Tłumaczyłam to sobie tak, że nie zatrzymują spermy, tylko zabijają plemniki (w końcu są kondomy ze środkiem plemnikobójczym).
autor: Bubu | 18 czerwca 2009Moja ciotka będąc dzieckiem należała do chóru szkolnego. Nauczyciel dyktował tekst piosenki: "Hej, żeglujże żeglarzu..." Moja ciocia: "Że co?" "No, hej żeglujże..." Ciocia napisała: "Hejże glujże".
autor: Bubu | 18 czerwca 2009Jak byłem mały, to słyszałem ciągle, że coś jest na Placuleńskiego. Długo myślałem, że chodzi o człowieka o nazwisku Placuleński. O tym, że plac Leńskiego to dawna, komunistyczna nazwa placu Hallera (Warszawa, Praga Północ), dowiedziałem się później.
autor: am | 18 czerwca 2009