Jak byłem mały, to myślałem, że jedzenie nie wpada do żołądka, tylko że mam puste ciało i to co zjem spada najpierw w stopy, potem dochodzi do kolan itd, coraz wyżej. A jak już dojdzie do brzucha, to trzeba iść do ubikacji.
autor: mwl | 26 września 2007Po rozbiciu szklanego dzbanka postanowiłem zakopać kawałki w ziemi i podlewać wodą w ukryciu przed rodzicami. Sądziłem, że wyrośnie nowy i nikt nie zauważy co się stało...
autor: garry | 25 września 2007Jak byłem mały, to myślałem, że polski jest najłatwiejszym z języków, bo wszystko czyta się w nim tak, jak się pisze.
autor: cube | 24 września 2007Jak byłem mały, myślałem, że szczytem wszystkich moich marzeń będzie posiadanie własnej tablicy i kredy w domu.
autor: vilentar | 23 września 2007Daaawno temu wkręciłem sobie, że jeśli nie chcę mieć koszmarów w nocy, to kładąc się do łóżka muszę od razu zamknąć oczy, policzyć do 100, potem otworzyć, policzyć do 50, wtedy przychodzi duch dobrych snów. Jak kładłem się po 00:00 to musiałem leżeć z zamkniętymi oczami pod kołdrą i liczyć do 100, wtedy przychodzi duch dobrych i złych snów, biją sie i ten dobry wygrywa. Właściwie to działało, bo nigdy nie miałem koszmarów.
autor: zonk | 26 września 2007Gdy rodzice rozmawiali o polityce, często używali słowa "Wałęsa", które wydawało mi się być rzeczownikiem od "wałęsać". W związku z tym uważałam je za bardzo obraźliwe i zawsze jak padało z ust któregoś z rodziców, mówiłam: "nie mówcie tak brzydko!"
autor: bitterfly | 23 listopada 2007Pewnego dnia zaczęła mnie intrygować kwestia 'skąd się biorą dzieci'. Pomyślałam sobie, że kiedyś przyjdzie taki dzień, że po prostu dziecko samo pojawi się w moim brzuchu, kiedy będzie na to odpowiedni czas... W ogóle nie przypuszczałam, że potrzebny w tym całym ambarasie jest jeszcze mężczyzna... Kiedy miałam siedem lat i wszystkie 'normalne' książki w domu były przeze mnie już przeczytane, natrafiłam na półce na 'Seks partnerski' prof. Lwa Starowicza. Po lekturze wiedziałam już wszystko...
autor: Juve Psycho Fan | 30 października 2007Jak byłam mała, to w kościele słysząc fragment pieśni "mój Boże, wspomóż łaską..." słyszałam zawsze "mój Boże, wspomóż pastą..." - i wyobrażałam sobie jak Pan Bóg wyciska z nieba pastę do zębów z tubki i ona spływa z góry. Tylko nie wiedziałam po co.
autor: malutka | 27 września 2007...że zużyte tampony na sznureczkach to breloczki do kluczy.
autor: Patios | 13 grudnia 2007Jak byłem mały, to myślałem, że żołnierze w Cannon Fodder naprawdę żyją i że bolało ich kiedy umierali. Bardzo było mi smutno kiedy ginęli. I zawsze mnie dziwiło, ilu przeciwników się w takim małym domku pomieści :)
autor: Krokers | 22 września 2007