Gdy nie mogłam zasnąć, patrzyłam przez okno i liczyłam wszystkie okna, w których paliło się światło.
Czasem sporo gasło w międzyczasie, więc zaczynałam od początku i tak w kółko, aż w końcu byłam zmęczona i wracałam do łóżka. Myślę, że to był mój sposób na "liczenie baranów".
Udawałyśmy często z siostrą, że znamy język angielski i bełkotałyśmy między sobą naśladując:
"bue wołrara łuwyby" i inne w tym stylu. Jezu, ale byłyśmy głupie, choć dzieci też, bo nam wierzyły.
Gdy śniły mi się straszne rzeczy, budziłam się i podchodziłam do łóżka rodziców, i mówiłam: "czołgi" (najgorszy ze snów - czarno-biały, z naciskiem na wojenny) i rodzice wpuszczali mnie na chwilę do siebie, po czym wracałam do swojego łóżka.
Niestety, kiedyś przyśniła mi się Baba-Jaga, która myła szybę w drzwiach mojego pokoju, czym zamknęła mi drogę mojej ucieczki do łóżka rodziców (myślałam, że to dzieje się na jawie).
Przykryłam się kołdrą, i płakałam cicho, żeby mnie nie usłyszała. Tak straszne, że do dziś to pamiętam.
Jak byłam mała, pojęcie WIELKI oznaczało dla mnie WYSOKI, stąd też moje rozumowanie, że
WIELKI MUR jest wysoki na 2000 kilometrów i dlatego go widać z kosmosu.
...myślałam, że I-sza wojna światowa to ta, gdzie nie było samolotów i broni palnej, ale konie i miecze: czyli Potop i Krzyżacy, natomiast II-ga to ta z Walterem, Klossem i Szarikiem.
autor: Koma | 16 kwietnia 2008...słuchając piosenki Marka Grechuty śpiewałam:
"...nie do gazu, miła, nie do gazu
przecież nie jest z Ciebie znowu taki cud"
Był to wtedy "modny" sposób na samobójstwo.
Gdy śpiewano w kościele pieśń "Zwycięzca śmierci" i był w pewnym momencie tekst: "na cud Jonasza", długo się zastanawiałem o jaką "Nacudję" chodzi i dlaczego jest nasza.
autor: M@nfred | 16 kwietnia 2008Przy "Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, OBDARZ NAS POKOJEM"
myślałam, że wszyscy modlimy się o własne pokoje - zawsze dzieliłam to lokum z siostrą, stąd to traumatyczne rozumowanie.
Myślałem, że cyrk i wesołe miasteczko to to samo.
autor: Witold | 15 kwietnia 2008...najbrzydsze słowo jakie istnieje na świecie to "debil" - poznałam je najpóźniej ze wszystkich niekulturalnych i doszłam do wniosku, że to jest właśnie najwyższy stopień wtajemniczenia w przekleństwa. Do dzisiaj się dwa razy zastanawiam, zanim tak kogoś nazwę.
autor: Karo M a Basket | 13 kwietnia 2008