Jak byłam mała, to myślałam, że moi rodzice wybrali nazwisko dla naszej rodziny. Myślałam, że jak ja będę dorosła, też sobie wybiorę nazwisko. Kiedyś jak rozmawiałam o tym z siostrą, wyśmiała mnie i poprawiła.
autor: Diana | 18 października 2007Jak byłam mała, to myślałam, że jak ktoś gra na puzonie, to musi zrobić sobie dziurę z tyłu głowy, żeby mógł przesuwać tą ruchomą rurę...
autor: Diana | 18 października 2007Jak byłam mała, to myślałam, że panowie zwijają siusiaki w rulonik i dopiero wkładają w majtki, bo są one baaardzo długie (siusiaki, nie majtki). Jakie było moje zaskoczenie, kiedy zobaczyłam, że siusiaka się tak nie zwija, a nawet jest to raczej niemożliwe.
autor: zla_wrozka | 16 października 2007...był taki czas, że panicznie bałam się wojny. Mieszkaliśmy na wschodzie Polski. Pewnego dnia po głębszej dumce podeszłam do mamy i zapytałam: "mamo, jak u nas bedzie wojna, to gdzie uciekniemy??? Pojedziemy do mojej chrzestnej, do Wrocławia, prawda?"...
autor: Kasia | 15 października 2007Jak byłam mała, wszytsko co było w bajkach wydawało się realne, więc stanęłam na barierce balkonu z parasolką i chiałam pofrunąć tak jak Myszka Miki. Na szczęście mama szybko zareagowała.
autor: Monia | 14 października 2007Kiedy byłam mała, myślałam, że koncentrat pomidorowy produkuje się w... obozach koncentracyjnych.
autor: Aczka | 14 października 2007Jak byłem mały i zobaczyłem, że ktoś wygrał jakiś konkurs i miał takie samo nazwisko, to myślałem, że wygrał ktoś z mojej rodziny.
autor: SzYnKeN | 14 października 2007Jak byłem mały, to myślałem, że praca w kuchni jest tylko dla kobiet i kucharzami mogą być tylko kobiety. Skoro nie chciałem pomagać i psociłem, to mama kazała mi pisać co ona robi. Co jakiś dłuższy czas wyciągam ten tekst, który napisałem w bardzo młodym wieku i kiedy z pisaniem miałem jeszcze duże kłopoty. Zianie mam przeokrutne, ale swoją drogą nie dziwię się sobie - mama wtedy tak dużo robiła (jakiś okrutny dzień, nie dość, że pranie, jakieś sprzątanie i robienie przetworów, to jeszcze coś piekła - chyba cudowny jabłecznik), że to było oczywiste, iż nie chciało mi się tyle jej pomagać. Teraz też chętnie bym powrócił do pisania.
autor: Towasz | 12 października 2007Myślałam, że jestem kosmitką, a wszyscy prowadzą nade mną badania.
autor: Butterfly | 12 października 2007Jak byłem mały, to bawiłem się z bratem w liczenie samochodów przejeżdżających na dwupasmówce. Jeden samochód to była jedna kreska, ale tir czy jakiś inny duży samochód liczył się za dwie kreski. Ja miałem jedną stronę drogi, a brat drugą. Później dawaliśmy mamusi do policzenia i kto miał więcej, to wygrywał. Oczywiście zabawa skończyła się kiedy nauczyłem się liczyć, ale wtedy nie wyobrażałem sobie, że można się inaczej w to bawić, tzn. nie rysując kresek.
autor: Towasz | 12 października 2007