Jak byłam mała, myślałam, że moi dziadkowie to potwory i jak miałam przyjść, to zakładali maski miłych staruszków...
autor: patrycja kw | 31 października 2008Jak byłam mała, uwielbiałam oglądać Muminki. Występowała w nich Buka - taki duch, który wszystkich straszył. Zawsze kiedy przychodziłam do dziadka, pukałam trzy razy w segment i podchodziłam do balkonu wierząc, że buka już mnie nie złapie, bo zapukałam w drewno. Później oglądając Muminki krzyczałam żeby pukały w drzewa!
autor: Bryzeida | 30 października 2008Jak byłam mała, to myślałam, że jeżeli nadepnę na próg w drzwiach, to wyłoni się z nich wielka łapa i mnie porwie. Dlatego zawsze przeskakiwałam przez próg.
autor: Xia | 29 października 2008Jak byłam mała, to rodzice mnie straszyli, że mój wujek jest Gargamelem ze smerfów i dlatego pewnego razu dość boleśnie go pobiłam, bo się bałam, że mnie zje.
autor: BoRo | 29 października 2008...że do ucha w nocy wejdą mi jakieś robaki. Mam 30 lat, kurde, i nadal kiedy kładę się spać, zasłaniam uszy włosami, tak na wszelki wypadek.
autor: Anonim | 28 października 2008Jak byłam mała, to myślałam, że można dostać cukrzycy jak się je za dużo cukierków. Jakie było moje zdziwienie po przeczytaniu książki medycznej.
autor: melka123 | 26 października 2008Gdy byłem mały, myślałem, że ser żółty rośnie na drzewach, a dziury biorą się z tego, że ptaki je wyjadają.
autor: danon | 24 października 2008Bardzo długo nie potrafiłam złożyć w swojej małej główce wyrażenia "nad morze". Bo mama mówiła, że jedziemy "nadmorze", a tata, że "na dmorze". W końcu nie wiedziałam, czy ta woda koło plaży się nazywa dmorze, nadmorze czy po prostu morze...
autor: Dżoan | 24 października 2008Myślałam, że plemnik to inaczej penis. I komórka jajkowa jest umieszczona "w otworku" jak pestki w papryce i facet musi dotknąć czubkiem penisa "pestkę", z której potem wychodzi dziecko.
Nawet niezłe miałam rozumowanie co nie?
We wczesnej podstawówce nie mogłam pojąć jednej rzeczy: dlaczego wszyscy próbują mi wmówić, że rok zaczyna się w styczniu. Przecież rok zaczyna się 1 września, kiedy idzie się do szkoły, a kończy wakacjami w sierpniu! A że jakiś tam Sylwester w grudniu? Nic nie znacząca zmiana daty.
Kiedy ktoś mi wreszcie przemówił do rozsądku i wytłumaczył jak to jest, przeżyłam ogromne rozczarowanie, że rok kalendarzowy nie pokrywa się z moim logicznym porządkiem.